wtorek, 18 grudnia 2012

EXTRA MAZURSKI - czyli jak dałam się naciąć ;/

Dziś w pośpiechu robiłam zakupy w małym, osiedlowym sklepiku ... z perspektywy sklepowej lady, poprosiłam o MASŁO EXTRA ... 




Przed chwilą wyjęłam je z lodówki ... i zaczęłam smarować kanapkę... przyszło mi to jednak zbyt łatwo...co skłoniło mnie do obejrzenia opakowaniu... i tak moje MASŁO EXTRA okazało się EXTRA MAZURSKIM MIKSEM TŁUSZCZOWYM DO SMAROWANIA 55% ... przyznam że czuję się oszukana przez Panią sprzedawczynię... gdyż otrzymałam towar niezgodny z zamówieniem... ale sama nie zorientowałam się że EXTRA nie tyczy się masła a nazwy własnej... "EXTRA MAZURSKI" ... na prawdziwym maśle musi pisać MASŁO EXTRA ... i nie inaczej - warto porządnie przyjrzeć się czy nie jest to EXTRA ... coś tam.... 

TYLKO MASŁO EXTRA ma zawartość tłuszczów mlecznych min. 82% ... 

EXTRA COŚ TAM również może mieć zawartość tłuszczów 82% ale będzie to tłuszcz który krowy nie widział... w dodatku zapewne utwardzany... no bo jak olej słonecznikowy wygląda każdy wie... i jak ma trafić do masła to trzeba go troszkę przerobić... 



3 komentarze:

  1. Prawo powinno nakazywać widoczne oznakowanie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłam MASŁO EXTRA MAZURSKIE, o zawartości tłuszczu 83% - zero informacji jakie to tłuszcze. Dowiem się co to za masło, jak zacznę smarować... Mam nadzieję że prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy na opakowaniu jest napisane " masło 83%" to powinno to być prawdziwe masło.

    OdpowiedzUsuń

HM