czwartek, 27 lutego 2014

Arszenik celowo podawany kurczakom?

Tekst i zdjęcia ze strony : http://food-forum.pl/

drob
Naukowcy z Johns Hopkins Center for a Livable Future w USA przedstawiają mało znany fakt: praktycznie wszystkie kurczaki dostępne w handlu, włączając w to także odmiany „organiczne” i „bez antybiotyków”, mają w organizmach nieorganiczny arszenik. Największe poziomy tej molekuły zawierają kurczaki karmione antybiotykami na bazie arszeniku.
Badanie ukazało się w Environmental Health Perspectives.
Odkrycia te oznaczają, że wszyscy jemy mięso drobiowe skażone tą trucizną, a odpowiadają za to producenci, którzy celowo dodają do paszy kurcząt leki oparte na arszeniku. Nie od dziś wiadomo, że kurczęta karmione antybiotykami rosną szybciej, a ich mięso ma ładniejszy kolor.
Naukowcy z Johns Hopkins Center for a Livable Future przestudiowali próbki różnego drobiowego mięsa – zarówno gotowanego, jak i surowego, organicznego, jak i nieorganicznego – zakupionego w sklepach w 10 miastach amerykańskich. Odkryli, że w konwencjonalnym drobiowym mięsie poziomy nieorganicznego arszeniku są największe i aż 4 razy większe niż w mięsie organicznym.
Dr Chris Hunt z GRACE Communications Foundation mówi: - Poziomy nieorganicznego arszeniku w mięsie drobiowym to powód do niepokoju, ponieważ wielu z nas już teraz ma kontakt z tą kancerogenną trucizną poprzez dodatki dietetyczne i środowisko. Na obecność arszeniku w naturze nic nie możemy poradzić. Jednak tutaj chodzi o celowe dodawanie leków opartych na arszeniku do karmy zwierząt.
Naukowcy przywołują tutaj przykład leku roxarsone firmy Pfizer – badacze z Johns Hopkins Center for a Livable Future znaleźli jego znaczące ilości w próbkach konwencjonalnego mięsa drobiowego, przetestowanego w badaniu.
Hunt dodaje, że leki, takie jak roxarsone, są stosowane od lat 40 ubiegłego wieku, kiedy to producenci mięsa drobiowego zaczęli dodawać je do paszy kurcząt, aby przyśpieszyć ich wzrost i zapobiegać chorobom. Wiemy jednak teraz, że tego typu farmaceutyki powodują raka, choroby serca, cukrzycę typu 2 i upośledzenie umysłowe między innymi.
Hunt podkreśla: - Badanie to dostarcza kolejnych dowodów na to, że stosowanie arszeniku w produkcji mięsa to zupełnie niepotrzebne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Co prawda dzięki temu producenci zwiększają swoje profity, ale działają na szkodę innych. Są nieostrożni i nieodpowiedzialni.
źródło: ScienceNews.pl

wtorek, 25 lutego 2014

Co dzieje się w Twoim ciele przez 60 minut po wypiciu coli?

Artykuł i zdjęcia ze strony : http://www.pocztazdrowia.pl/

Słońce, upał, pragnienie… Bierzesz do ręki zimną aluminiową puszkę, pokrytą kropelkami wody. Podnosisz zawleczkę… Pssst!… co za ulga.
Gazowany napój spływa do gardła. Gaz uderza Ci do nosa i oczy zaczynają łzawić, ale to takie dobre! I kolejny łyk…

10 minut później

Jeżeli wypiłeś już całą puszkę coli, to właśnie dostarczyłeś do organizmu równowartość 7 dużych (5g) kostek cukru!1 W normalnych warunkach powinno to wywołać u Ciebie odruch wymiotny2, ale zawarty w coli kwas fosforowy zakwasza ją i stąd wrażenie orzeźwienia3.

Po 20 minutach

Stężenie cukru we krwi gwałtownie wzrasta, wystawiając organizm na pierwszą próbę. Trzustka zaczyna produkować ogromne ilości insuliny. Tylko w ten sposób Twoje ciało będzie mogło przetworzyć nadwyżkę cukru w tłuszcz, który jest łatwiej przyswajany przez organizm.
W wyniku tego procesu tłuszcz zostaje zmagazynowany w postaci kuleczek. Co prawda są one mało estetyczne, ale za to przez pewien czas nieszkodliwe – natomiast nadmiar glukozy we krwi jest jak śmiertelna trucizna. Jedynie wątroba jest w stanie magazynować glukozę, ale tylko w ograniczonym stopniu.

Po 40 minutach

Większość kofeiny zawartej w coli zostaje wchłonięta przez organizm. Kofeina powoduje rozszerzenie źrenic oraz podnosi ciśnienie krwi.
W tym samym momencie podnosi się stężenie cukru w wątrobie, co powoduje uwolnienie cukru do krwi.

Po trzech kwadransach

Organizm zaczyna produkować zwiększoną ilość dopaminy. Dopamina to hormon stymulujący „ośrodek przyjemności” w mózgu. Taka sama reakcja występuje po zażyciu heroiny.
To nie jedyna wspólna cecha łącząca narkotyki i cukier. Od cukru również można się uzależnić. I to do tego stopnia, że w jednym z badań wykazano, że cukier uzależnia silniej od kokainy4. Nic więc dziwnego, że osoba uzależniona od coli zachowuje się przed jej wypiciem jak narkoman na głodzie.

Po 60 minutach

Stężenie cukru we krwi znacznie się obniża (stan ten nazywamy hipoglikemią), a wraz z nim obniża się również poziom energii oraz koncentracji.
Aby tego wszystkiego uniknąć, najlepiej pić wodę.

„Nie jestem rośliną doniczkową!”

Tak, wiem, ciężko jest się przestawić na picie wody, kiedy od niepamiętnych czasów przyzwyczajony jesteś do picia słodzonych napojów gazowanych, kawy i herbaty, albo też wina czy piwa.
Wydaje Ci się wtedy, że woda po prostu nie ma smaku. „Nie jestem rośliną doniczkową!”, „…w wodzie to się nogi moczy” – żartujesz, sięgając przy stole po butelkę czerwonego wina.
Tak naprawdę jednak problem wcale nie leży w smaku. Kto nie ma ochoty na wodę, pewnie wcale nie jest spragniony. A jeśli nie odczuwasz pragnienia, to znaczy, że brakuje Ci ruchu.
Po tym, jak porządnie się spocisz podczas pracy czy uprawiania sportu, wypicie kilku szklanek wody to nie tylko konieczność – to prawdziwa przyjemność.
Kiedy byłem mały, mama zapisała mnie i starszego brata na zajęcia judo. Zostaliśmy wtłoczeni do sali o powierzchni trzydziestu metrów kwadratowych, oświetlonej neonówkami, pokrytej tatami (tradycyjną matą japońską) i ze świetlikami zamiast okien. Po intensywnej rozgrzewce, podczas której musieliśmy skakać, biegać, robić pompki i brzuszki, trener kazał nam walczyć na stojąco i na matach, a na koniec (i to była najlepsza zabawa) walczyliśmy „na konikach”, czyli, usadowieni na ramionach kolegów, próbowaliśmy zrzucać innych „rycerzy”.
Pod koniec zajęć, czerwoni, zziajani, spoceni, rzucaliśmy się do szatni, gdzie, w pobliżu toalet, znajdowały się umywalki z ciepłą wodą – może i była ciepła, ale jaka smaczna! Nawet zapach rozchodzący się z toalet nie przeszkadzał nam w napełnianiu żołądków tą pyszną wodą. Najbardziej niecierpliwi pili ją prosto z kranów, a inni nabierali ją w dłonie i wypijali, starając się nie rozlewać cennego płynu. Wolę nie myśleć, ile przy okazji wymieniliśmy bakterii.
A mimo to nie pamiętam, żeby woda smakowała mi kiedykolwiek lepiej niż tam, w szatni naszego klubu.

Dlaczego warto przestać pić colę?

Zastanów się. Po wysiłku możesz mieć ochotę na colę lub schłodzone piwo, ale okazuje się, że napicie się wody daje więcej przyjemności. Woda jest najsmaczniejsza wtedy, kiedy naprawdę chce nam się pić; podobnie dzieje się, kiedy jesteśmy bardzo głodni. Po powrocie z wyprawy w góry nic nie smakuje tak dobrze jak zwykła kiełbasa i nic tak nie pomaga w powrocie do codziennych zajęć.
To jednak nie tylko przyjemność. Picie wody pomaga zmniejszyć spożycie szkodliwych substancji, takich jak:
  • kwas fosforowy, który zaburza metabolizm wapnia i powoduje osteoporozę oraz rozmiękanie kości i zębów,
  • cukier, który przyczynia się do zachorowania na cukrzycę, choroby układu krążenia, artretyzm i choroby nowotworowe oraz do powstawania przewlekłych stanów zapalnych,
  • aspartam, który powoduje aż 92 skutki uboczne, w tym guzy mózgu, epilepsję, nadwrażliwość emocjonalną i cukrzycę,
  • kofeina, która powoduje drgawki, bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie, demineralizację kości i utratę witamin.
Ponadto kwaśny odczyn coli jest zabójczy dla zębów. Czy zauważyłeś, jak po wypiciu coli zgrzytają Ci zęby? Cola ma więcej kwasu niż sok z cytryny, można jej więc używać do odrdzewiania metalu (spróbuj zostawić zardzewiałą monetę w coli na pół godziny i zobacz, co się stanie). Jeżeli często pijesz colę, szkliwo Twoich zębów może stać się porowate, zżółknąć lub zszarzeć.
O wpływie coli na otyłość można mówić bez końca: u dzieci pijących colę ryzyko otyłości wzrasta o 60%. Oczywiście możesz dawać dzieciom słodkie napoje gazowane, jeśli tylko chcesz:
  • zwiększyć ryzyko ich zachorowania na cukrzycę,
  • zwiększyć ryzyko ich zachorowania na nowotwory,
  • uzależnić je od cukru.
Oto najlepszy sposób na oszczędzanie w trudnych czasach: nie pozwól, aby w Twoim domu zagościły słodkie napoje! Zacznij na nowo pić wodę: rozpoczynaj dzień szklanką wody wypijaną przed śniadaniem. Sprawisz tym radość swoim nerkom, które ciężko pracują cały dzień, aby oczyszczać Twoją krew. Będą one zdrowsze, czystsze, a Ty poczujesz się znacznie lepiej.
Na zdrowie!
Jean-Marc Dupuis
PS: Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij. A jeśli jeszcze nie jesteś prenumeratorem Poczty Zdrowia, a również chciałbyś otrzymywać ten newsletter bezpłatnie, możesz wpisać swój adres e-mail w ramkę po prawej stronie ekranu.
Źródła:
1. Quantité de sucre dans le coca-cola, http://www.meax.fr/post/quantite-de-sucre-dans-le-coca-cola.html
2. What Happens to Your Body Within an Hour of Drinking a Coke, http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2008/01/19/what-happens-to-your-body-within-an-hour-of-drinking-a-coke.aspx
3. Coca-Cola une boisson dangereuse et cancérigène, http://www.dangersalimentaires.com/2011/04/coca-cola-une-boisson-dangereuse-et-cancerigene/
4. Intense Sweetness Surpasses Cocaine Reward, http://www.plosone.org/article/fetchArticle.action?articleURI=info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0000698

wtorek, 18 lutego 2014

Greenpeace oskarża: Luksusowe marki odzieżowe zanieczyszczają wodę

Ze strony : http://wyborcza.pl

A A A Drukuj
Greenpeace na Pałacu Kultury
Greenpeace na Pałacu Kultury (Fot. Dariusz Borowicz)

Greenpeace znalazła w dziecięcej odzieży luksusowych marek ślady chemicznych substancji, które w procesie produkcyjnym mogą zanieczyścić wodę. Podważa to według Greenpeace ich reputację jako przestrzegających wyższych standardów niż marki tańsze.
W raporcie opublikowanym w poniedziałek, tuż przed Tygodniem Mody w Mediolanie, Greenpeace podał, że szkodliwe chemikalia znalazł w produktach takich firm jak Dolce & Gabbana, Giorgio Armani, Versace, Hermes, Christian Dior, Louis Vuitton i Marc Jacobs.

Greenpeace od 2011 roku prowadzi kampanię zwalczania środków zanieczyszczających stosowanych w przemyśle tekstylnym i odzieżowym, domagając się, by do 2020 roku zarówno większe marki, jak i ich dostawcy, zobowiązały się, że nie będą odprowadzać do ścieków potencjalnie szkodliwych substancji.

W związku z toksycznością dla organizmów wodnych niektórych substancji i z tym, że nie ulegają one łatwo biodegradacji, Unia Europejska ograniczyła stosowanie na skalę przemysłową takich chemikaliów. Ale przepisów dotyczących sprzedaży tkanin zawierających ślady takich substancji nie ma.

Greenpeace podał, że 12 z 27 przebadanych artykułów zawiera pozostałości etoksylatów nonylfenolu (NPE) używanych w przemyśle tekstylnym. Chemikalia te rozkładają się na substancje wywołujące zaburzenia hormonalne. W pięciu próbkach Greenpeace znalazł per- i polifluoreny (PFC) używane w celu nadania tkaninom właściwości hydrofobicznych. Pięć kolejnych artykułów zawierało ftalaty stosowane przy nadrukach na ubrania, a w trzech - antymon używany w produkcji tkanin poliestrowych.

Chemikalia, których obecność Greenpeace wykrył w luksusowych artykułach, są używane powszechnie, ale stopniowo niektóre marki odchodzą od ich stosowania, by nie mieć etykietki trucicieli.

Firmy reagują

Armani stwierdził w reakcji na raport Greenpeace'u, że jego produkty są "całkowicie bezpieczne dla konsumentów", ponieważ stosuje się do międzynarodowych zaleceń jeszcze bardziej restrykcyjnych niż unijne. Armani twierdzi też, że zobowiązał się do eliminacji do 2020 roku wszystkich chemikaliów, które mogą być szkodliwe dla środowiska i że prowadzi na ten temat dyskusję z organizacjami obrońców środowiska.

Louis Vuitton podał z kolei, że wszystkie jego produkty, w tym balerinki i sportowe buty, w których Greenpeace wykrył per- i polifluoreny, nie tylko spełniają międzynarodowe standardy bezpieczeństwa, lecz nawet zawierają tych szkodliwych substancji mniej, niż przewidują normy.

Agencji Reutersa nie udało się uzyskać wypowiedzi od Hermesa, Dolce & Gabbana, Versacego, Diora, Marca Jacobsa.

Według raportu wiele przebadanych produktów było opatrzonych metkami z napisem "Made in Italy", co zazwyczaj uchodzi samo w sobie za znak jakości. Jednak i one zawierały ślady chemikaliów podobnych do znajdowanych w odzieży produkowanej w krajach rozwijających się. - Pora, żeby luksusowe marki sprostały swojej reputacji jako wyznaczające trendy w modzie i stanęły na czele rewolucji, której celem jest nietoksyczna moda - powiedziała działaczka włoskiego oddziału Greenpeace'u Chiara Campione.

Wielu producentów odzieży już wyraziło zgodę na eliminację PFC, ale część marek outdoorowych produkujących odzież sportową i trekkingową twierdzi, że obecnie nie istnieje technologia bez PFC pozwalająca nadać tkaninom trwałą wodoodporność.

Miesiąc temu Greenpeace stwierdził obecność niebezpiecznych substancji chemicznych w ubraniach dziecięcych m.in. takich producentów jak Disney, Burberry i Adidas, zaś jedna z "Nagród wstydu", przyznawanych przy okazji forum w Davos firmom oskarżanym o obojętność na prawa człowieka i ochronę środowiska, przypadła w tym roku amerykańskiej sieci odzieżowej GAP. 


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15477038,Greenpeace_oskarza__Luksusowe_marki_odziezowe_zanieczyszczaja.html#ixzz2tkaRvf78

piątek, 14 lutego 2014

KOSTOPULOS Grillowany Bakłażan



Skład: Bakłażan, olej słonecznikowy, ocet, sól, bazylia, oregano.

Kod kreskowy EAN : 5201350414959

Podsumowanie : Uwielbiam produkty których skład jest w 100% zrozumiały. 11/10 :)


środa, 12 lutego 2014

SERUŚ waniliowy z malinami Krasnystaw

Serek waniliowy z malinami



Skład: ser twarogowy, wsad malinowy (cukier, przecier malinowy z zagęszczonego przecieru 4,5%, sok malinowy z zagęszczonego soku 0,7%, skrobia modyfikowana kukurydziana, koncentrat z marchwi, substancje zagęszczające: pektyny, mączka chleba świętojańskiego, aromat, barwnik - koszenila), cukier, skrobia modyfikowana kukurydziana, substancja zagęszczająca : pektyna, naturalny aromat waniliowy, barwnik: Beta-karoten

Kod kreskowy EAN : 5902057003667
Wartość odżywcza w 100g : 121kcal

E 1404 Skrobia utleniona, skrobia modyfikowana 
Ze strony Federacji Konsumentów ( http://www.federacja-konsumentow.org.pl/story.php?story=35 ) Naturalny zagęszczacz, substancja wiążąca i żelująca. Uważana za nieszkodliwą. Skrobia modyfikowana często mylnie kojarzona jest z GMO. Na opakowaniach GMO powinna widnieć informacja skrobia modyfikowana genetycznie - takich produktów lepiej unikać !

E 440 Pektyny 
Ze strony Federacji Konsumentów ( http://www.federacja-konsumentow.org.pl/story.php?story=35 ) Naturalny lub syntetyczny środek zagęszczający i żelujący na bazie roślinnej. Pozyskiwany z jabłek, buraków cukrowych i skórki pomarańczowej. Zawarty w owocach. Pektyny amidowane uzyskiwane są na drodze hydrolizy amoniakalnej pektyn wysokometylowanych. Stosowane jako dodatek do cukrów żelujących i substancji żelujących. Uważane za nieszkodliwe.

E 410 Mączka chleba świętojańskiego 
Ze strony Federacji Konsumentów ( http://www.federacja-konsumentow.org.pl/story.php?story=35 ) Naturalny, roślinny środek żelujący i zagęszczający z owoców drzewo świętojańskiego. W bardzo małym stopniu wchłaniany w przewodzie pokarmowym. W dużych dawkach może działać przeczyszczojąco. Takie ilości jednak nie są spotykane w artykułach spożywczych. Uważany za nieszkodliwy. Uwaga alergicy.

E 120 Koszenila 
Ze strony Federacji Konsumentów ( http://www.federacja-konsumentow.org.pl/story.php?story=35 ) Naturalny, zwierzęcy barwnik czerwony. Pozyskiwany z wysuszonych owadów Dactylopius coccus cacti. Uważany za nieszkodliwy.

Podsumowanie : całkiem niezły serek... oceniam na 10/10

niedziela, 9 lutego 2014

GOLDESSA Cream Cheese Classic



Serek do smarowania. Zawartość tłuszczu 23,5%. Produkt pasteryzowany. Produkt może być spożywany przez wegetarian. Składniki: ser twarogowy pełnotłusty, sól. 

Kod kreskowy EAN : 20002619
Wartość odżywcza w 100g : 247kcal

PODSUMOWANIE : :)

czwartek, 6 lutego 2014

Rząd popiera zakaz niezdrowej żywności w sklepikach szkolnych. Sprawdzamy, co nie przejdzie przez sito ustawy

Ze strony : http://natemat.pl

Wg. propozycji nowej ustawy dzieci nie kupią już tych produktów
Wg. propozycji nowej ustawy dzieci nie kupią już tych produktów Fot: Antoni Bohdanowicz/naTemat.pl
Politycy PSL czekali ponad 16 miesięcy, by rząd rozpatrzył ich projekt ustawy o zakazie sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach. Politycy w ten sposób chcą walczyć z falą otyłości wśród polskich dzieci. – Szkoła ma uczyć, edukować, a żywienie, zdrowy styl życia to także edukacja, to także misja szkoły – mówił podczas składania projektu w 2012 r. Jan Bury. 

Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński napisał na Twitterze: „Liczymy na pozytywną opinię całego rządu”. Skoro rząd pozytywnie zaopiniował ustawę postanowiliśmy przyjrzeć się produktom, które w wyniku wprowadzenia ustawy mogłyby zniknąć z półek sklepików szkolnych. 

Zakupy
Wycieczka do lokalnego sklepu miała jeden cel – wsadzić do koszyka wszystkie produkty, które mogłyby być sprzedawane w sklepikach szkolnych. W związku z tym, że nie da się bez specjalistycznych badań określić składu cukru w takich produktach jak pączki, czy drożdżówki, z góry uznaliśmy je za niezdrowe.

Do naszego koszyka wrzuciliśmy wyłącznie te produkty, które miały na sobie etykiety. Dzięki nim mogliśmy się dowiedzieć ile znajduje się w nich niezdrowego cukru, czy szkodliwej soli. Przyznamy się, że i z tym natrafialiśmy mieliśmy pewne problemy.

Ustaliśmy pewne kryteria. Jeśli na produkcie nie było napisane jasno i wyraźnie ile jest w nim cukru naturalnego, a ile jest cukru dodanego to uznawaliśmy, że opisane cukry są dodanymi. Oczywiście jest to pewna manipulacja. Ustawa walczy bowiem tylko z substancjami dodawanymi do jedzenia. Z drugiej strony zmusi producentów, by jasno i wyraźnie opisywali składniki na etykietach. Dziś są z tym problemy. Jaki producent batoników informuje na przykład, czy w jego batonie są tłuszcze trans? Z pewnością jeden duży producent wycofał je ze swoich produktów. A inni?
CO MA ZNIKNĄĆ ZE SZKOŁY
Fragment projektu ustawy
Na terenach przedszkoli, szkół podstawowych, szkół gimnazjalnych oraz innych zakładów i placówek oświatowo-wychowawczych oraz opiekuńczo-wychowawczych zakazuje się sprzedaży lub podawania następujących środków spożywczych:

a) słodycze oraz wyroby cukiernicze i ciastkarskie o zawartości cukru przekraczającej 10g cukrów dodanych2 na 100g produktu;

b) środki spożywcze szybkiego przygotowania typu fast food i typu instant serwowane na poczekaniu o zawartości sodu przekraczającej 300 mg Na w 100 g produktu;

c) przekąski z dodatkiem soli o zawartości sodu przekraczającej 300 mg Na w 100 g produktu;

d) produkty mleczne o zawartości cukrów dodanych powyżej 15g w 100 g/ml produktu;

e) produkty zbożowe o zawartości cukrów dodanych powyżej 25g w 100g produktu;

f) dżemy, marmolady, syropy wysokosłodzone o zawartości cukrów dodanych powyżej 50g na 100g produktu;

g) napoje gazowane i niegazowane z dodatkiem cukrów i syntetycznych barwników;

h) napoje energetyzujące i izotoniczne;

Czego dzieci na pewno nie kupią
Zacznijmy może od jednego z głównych wrogów otyłości wśród dzieci, czyli napoi, gazowanych i niegazowanych. W sklepie kupiliśmy trzy produkty: Colę, napój o tym smaku, oraz napój w kartonie o smaku brzoskwiniowo-jabłkowym. Przynajmniej większość z nas pamięta, że w sklepiku szkolnym nie było problemów, by takie produkty kupić. 

Tymczasem projekt ustawy mówi, że w sklepikach szkolnych nie będzie można sprzedawać napoi gazowanych, a także napojów, które zawierają cukier i sztuczne barwniki. By się upewnić zajrzeliśmy na etykiety butelek które kupiliśmy. Cola z racji bąbelków od razu dostała zakaz. Napój o smaku coli, skierowany zresztą do dzieci został wyeliminowany z powodu sztucznych barwników. Natomiast napój jabłkowo-brzkoskwiniowy był słodzony. To też wg propozycji ustawy PSL dyskwalifikuje ten produkt. 

Co dzieci będą mogły kupić w sklepiku szkolnym? Co najwyżej soki owocowe bez dodatku cukru, a także wodę.

Batoniki i czipsy też znikną
W kolejnej grupie ustawiliśmy chipsy i słodycze. Czy dzieci będą mogły je kupować w sklepiku? Patrzymy na skład paczki chipsów: jedna porcja 30 gram dostarcza 0,2 gram sodu. Teraz spójrzmy na wytyczne PSL i zobaczmy, czy można je sprzedawać, czy nie? 
„PROJEKT USTAWY O ZMIANIE BEZPIECZEŃSTWA ŻYWIENIA”
autorstwa PSL
Przekąski z dodatkiem soli o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na\w 100 g produktu; CZYTAJ WIĘCEJ

Mamy zatem odpowiedź. Choć to był prawie, że pewniak. A orzechy arachidowe w polewie cukrowej? Ustawy mówi, że mogą mieć do 10% procent cukru w sobie. Paczka waży 150 g, a według opisu na opakowaniu ma 19,3 grama cukru. Czyli 13 procent orzeszków w polewie to cukier. Koniec z takimi produktami w sklepie. 

Co chyba oczywiste, w szkołach na pewno nie kupimy batoników. Ten który my kupiliśmy miał zdecydowanie za dużo cukru. Podobnie było z rogalikiem, który miał zdecydowanie więcej cukru niż maksymalne 10 gramów. Ze sklepików szkolnych znikną również niezwykle popularne, i tanie herbatniki. To dlatego, że w 100 gramach herbatnika znajdziemy aż 25 gramów cukru. To dla posłów PSL zdecydowanie za dużo.

Zdrowy tryb życia nie znaczy zdrowe dla dzieci 
Coś jeszcze zniknie z półek sklepików szkolnych? Jak się okazuje „pożywna kaszka o smaku truskawkowym” ma w sobie za dużo cukru. Podobnie jest z kanapką zbożową, oraz batonem musli. One także ze względu na zbyt dużą ilość cukru nie będą mogły być sprzedawane w szkołach.

Wygląda na to, że całkiem sporo rzeczy zniknie. Półki w sklepikach szkolnych przejdą metamorfozę. Czy coś poza wspomnianą wodą i sokiem marchwiowym się ostanie? Na pewno serek homogenizowany. Co prawda zawiera on cukier, ale to na tyle śladowa ilość, że nawet nie jest blisko przekroczenia limitu proponowanego przez PSL.

Chemia to samo zdrowie
Jednak sensacyjnie w zestawie produktów, które nie znikną znajduje się... zupa błyskawiczna. Sami byliśmy w szoku, ale porównaliśmy propozycję ustawy i składniki tej zupy instant. Dlaczego? 
PROJEKT USTAWY O BEZPIECZEŃSTWIE ŻYWNOŚCI I ŻYWIENIA
autorstwa PSL
Środki spożywcze szybkiego przygotowania typu fast food i typu instant serwowane na poczekaniu o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na w 100 g produktu; CZYTAJ WIĘCEJ

Teraz patrzymy na informacje od producenta gorącego kubka. Na opakowaniu nie ma żadnej informacji o sodzie. W internecie na stronie producenta też nie mogliśmy znaleźć. Jedynie na stronie Vitalia.pl znaleźliśmy dodatkowe informacje, z których wynikało, że sodu nie było. Dlatego produkt ten może zostać dopuszczony. Ustawa nie zakazuje dodawania różnego rodzaju stabilizatorów oraz utrwalaczy smaków. W zupie był dodatek oznaczony kodem E150C.

Wychodzi na to, że PSL chce przejść przez sklepiki szkolne jak tornado. Ich ustawie nie oprze się większość produktów. Co ciekawe, z półek znikną produkty uchodzące za zdrowe, jak batoniki musli, a zostaną „niezdrowe” typu zupy instant. Pytanie teraz do ustawodawców: czy odpowiednio przygotowali ustawę? Czy przypadkiem czegoś nie przeoczyli?

Hmm. Mam odpowiedź. W ustawie napisano o "cukrach dodanych". Prędko się może okazać, że cukier w coli nie jest "cukrem dodanym", ale naturalnym :-)

HM