sobota, 25 października 2014

JEDZENIE DO PRZEDSZKOLA LUB SZKOŁY

Ze strony : http://zdrowedzieci.blox.pl/

"Wpis ten dedykuję pewnej sympatycznej mamie, Kasi.

Minął wrzesień i trochę października, a wraz z tym czasem - pierwsze rozterki niektórych mam, w tym – moje. Jak co roku, już gdzieś w sierpniu pojawia się w głowie dręczące pytanie, podszyte uczuciem bezradności: „Co ja jej / jemu dam do szkoły na drugie śniadanie i obiad?”. Pytanie to dręczy szczególnie tych rodziców, których dzieci mają jakieś ograniczenia dietetyczne, a na dodatek są tzw. „niejadkami” (czytaj: są bardzo wybiórcze w jedzeniu).

Moje Dzieci nie mają żadnych ograniczeń dietetycznych, ale... problem jest, bo większość łatwych w przygotowaniu produktów ze sklepów spożywczych (takich, jak np. bułki pszenne) jest wg mojej wiedzy niejadalna (ze względu na stopień przetworzenia biologicznego, chemicznego i przemysłowego, a także obecność konserwantów, sztucznych barwników i aromatów, wzmacniaczy smaku, soli z antyzbrylaczem itp. oraz ze względu na sposób uprawy warzyw, owoców i zbóż na potrzeby przemysłu spożywczego: z zastosowaniem chemicznych środków ochrony roślin, niebezpiecznych chemicznych środków odchwaszczających i sztucznych nawozów). Podobny problem widzę w przypadku oferty stołówki szkolnej czy oferty cateringowej; nie można mieć zaufania nawet do tzw. ekologicznego cateringu bo i ten nie jest w stanie zapewnić w 100% czystych i naturalnych pokarmów. Pozostają mi więc do dyspozycji jedynie produkty naturalne, przemysłowo nieprzetworzone, z których muszę wymyślić coś, co nadaje się do zapakowania do tornistrów, coś, czego nie trzeba podgrzewać i coś, co nie zepsuje się nawet wtedy, gdy tornister wyląduje koło ciepłego kaloryfera w szkole. Muszę też uwzględnić „wybredność” moich Dzieci, jeśli jedzenie ma im służyć, tj. sprawiać im przyjemność i wzmacniać ich organizmy. Do tego, smaki moich Dzieci zmieniają się w czasie i choć jest to jak najbardziej prawidłowe, naturalne i pożądane zjawisko, trudno mówić o sielance; mam pełne ręce roboty, a głowa też nie jest zwolniona z myślenia, przewidywania i planowania.

Poniżej przedstawię nasze pomysły kulinarne, pomysły na jedzenie do szkoły (a dawniej – przedszkola), które wciąż cieszą się uznaniem moich Dzieci lub te, które kiedyś były dla nich hitami kulinarnymi, a potem zostały przez nie odrzucone, lub też takie, których nigdy nie zaakceptowały, choć dla innych dzieci są atrakcyjną propozycją. Każdy posiłek można modyfikować wg gustu i potrzeb konkretnego dziecka i urozmaicać dodatkami, do czego bardzo zachęcam.

Zanim przejdę do meritum, słowo o sposobie podawania posiłków na ciepło i na zimno. Jeśli chcemy, aby dziecko zjadło w szkole ciepły posiłek, pozostaje nam do dyspozycji specjalny termos obiadowy. Ważne, aby nie był to termos plastikowy czy aluminiowy. Jednak nawet najlepszej jakości termos (tj. wykonany z bezpiecznego materiału i utrzymujący wysoką temperaturę jedzenia przez wiele godzin) sprawia, że posiłek, po pewnym czasie przechowywania niekorzystnie zmienia smak. Z tego względu zrezygnowaliśmy z termosów. Łatwiej jest, gdy podajemy dziecku do przedszkola lub szkoły coś, co wymaga niskiej temperatury, np. plasterki upieczonego mięsa (domową wędlinę) z zieleniną. Można wówczas przygotować coś w rodzaju mini lodówki: do większego plastikowego pojemnika wkładamy jeden wkład chłodzący (wkłady chłodzące stosowane są do lodówek turystycznych, można je kupić w sklepach typu Makro, Obi, być może też w zwykłych hipermarketach lub sklepach z artykułami gospodarstwa domowego, zob.: https://www.google.pl/search?q=wk%C5%82ady+ch%C5%82odz%C4%85ce+do+lod%C3%B3wek+turystycznych+obrazy&espv=2&biw=1164&bih=620&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=BdkvVKiFIcOhyAPPt4E4&ved=0CB8QsAQ), a obok nich – słoiczek z wędliną i dodatkami. Zamknięty pojemnik z zawartością wkładamy do plastikowej torby termicznej lub do grubszej, zwykłej reklamówki; niska, chłodnicza temperatura i tak utrzymuje się przez wiele godzin. Można też zrezygnować z plastikowego pojemnika, zastępując go dwoma woreczkami i bawełnianą ściereczką kuchenną, w ten sposób zabezpieczając tornister dziecka przed wilgocią.

Poniżej przedstawiam przykłady posiłków, jakie można podać dzieciom do przedszkola lub szkoły. Zaznaczam, że wszelkie pokarmy powinny być wolne od jakichkolwiek sztucznie stosowanych substancji chemicznych. Najlepiej korzystać z opakowań szklanych typu małe słoiki, szklane butelki, lub – z ceramicznych. Opakowania plastikowe mają tę zaletę, że są lekkie; możemy z nich korzystać, pod warunkiem, że wyłożymy je papierem do pieczenia tak, aby żywność nie miała kontaktu z plastikiem. Nie używamy folii aluminiowej, gdyż aluminium (glin) jest toksyczne.

 

PRZEKĄSKI

Przekąski najlepsze są na drugie śniadanie, pod warunkiem, że pierwsze, to zjedzone w domu, jest nie tyle obfite, co ciepłe. A oto przykłady przekąsek spożywanych poza domem:

jabłko;
banan (z dokładnie umytą skórką, najlepiej – uprzednio wymoczoną w wodzie);
gruszka;
śliwki (w sezonie);
czereśnie (w sezonie);
krajowe winogrona (w sezonie);
ananas pokrojony w kostkę, w słoiku (nienapromieniowany);
rodzynki;
suszone owoce;
powidła owocowe bez cukru (zob.: http://zdrowedzieci.blox.pl/2013/10/POWIDLA-SLIWKOWE.html), robione w domu, mogą być z dodatkiem oliwy z oliwek lub oleju kokosowego, przypraw korzennych i nasion (słonecznika, maku, lnu, sezamu itp., które mogą być zmielone) lub mielonych orzechów;
obrane orzechy włoskie, ziemne, laskowe, orzechy nerkowca, obrane migdały (surowe lub delikatnie podprażone); solonych orzechów pistacjowych nie polecam ze względu na niepewność co do czystości soli (sól może zawierać antyzbrylacz, o którym producent pistacji nie wspomni na etykiecie); jeśli dziecko nie lubi orzechów, nie wolno mu ich podawać; orzechy, szczególnie nerkowce wywołują czasami silne reakcje alergii lub nietolerancji pokarmowej (ja sama reaguję migreną na wysuszone orzechy włoskie ze skórką spożyte w większej ilości);
łuskane nasiona słonecznika (na surowo lub podprażane z solą);
łuskane nasiona dyni (na surowo lub podprażane z solą);
pasta orzechowa robiona w domu, typu chałwa, tahina (zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/TAHINA-CHALWA.html );
siemię lniane delikatnie podprażone z solą i z odrobiną oliwy z oliwek lub oleju kokosowego;
orzechy, nasiona słonecznika, nasiona dyni lub / i pokrojone owoce suszone w miodzie;
miód (w małej ilości);
obrana marchewka na surowo;
obrana młoda kalarepka na surowo;
surówka z jabłka i marchewki z dodatkiem oliwy z oliwek, przypraw korzennych i zmielonych orzechów; może być z dodatkiem drobno startego surowego buraka lub surowej dyni;
obrany miąższ kokosa w kawałkach (kokos musi być świeży, bez jakiejkolwiek pleśni, wówczas ma słodki, przyjemny smak);
czipsy kokosowe domowej roboty (zob.: http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/CZIPSY-KOKOSOWE.html );
wiejska śmietana (uwaga: ponieważ taka śmietana jest żywa, tj. fermentuje, może „wybuchnąć”, jeśli pozostanie szczelnie zamknięta w słoiku na kilka godzin poza lodówką; najlepiej, żeby dziecko spożyło ją więc na pierwszej przerwie śniadaniowej);
koktajl z wiejskiej śmietany (z uwagą jak wyżej, zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/KOKTAJL-Z-KWASNEJ-SMIETANY-I-Z-OWOCOW-JAGODOWYCH.html ).

 

POSIŁKI WYSOKOBIAŁKOWE

Proponowane poniżej cztery pierwsze posiłki należy włożyć do mini lodówki:

pieczone mięso (kurczak, kaczka, gęś, indyk, wołowina, cielęcina, schab, baranina, jagnięcina, te mięsa należy rotować w miarę możliwości i wg smaku dziecka) w plasterkach, z dodatkiem zieleniny, zielonej sałaty, marchewki, pomidora, papryki, ogórka kiszonego itp.;
pasztet z gęsi lub kaczki (przepis na pasztet wciąż dopracowywuję, metodą prób i błędów, opublikuję go, gdy będzie gotowy) z dodatkiem zieleniny lub jakiegoś warzywa na surowo;
jajko na twardo w plasterkach z dodatkiem warzywa (jak wyżej);
twaróg z gospodarstwa wiejskiego z tłustą śmietaną, solą, przyprawami (typu: pieprz czarny, biały, kolorowy, chili, kurkuma; ważne, aby były to przyprawy rozgrzewające ze względu na wychładzające właściwości twarogu) i z zieleniną; idealnie pasowałaby siekana cebula lub rozgnieciony czosnek, jednak takie dodatki mogą być kłopotliwe dla dziecka przebywającego wśród kolegów i koleżanek, ze względu na intensywny zapach;
suflet z sera (zob.: http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/SUFLET-Z-SERA.html );
musli z płatków migdałowych z olejem kokosowym (zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/MUSLI.html );
biszkopt bezglutenowy z masłem i dżemem bezcukrowym (zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/BISZKOPT-BEZGLUTENOWY.html );
makowiec bez ciasta (pieczemy samą masę makową na podstawie przepisu na standardowy makowiec; cukier zastępujemy miodem i zdrowymi bakaliami, eliminujemy niezdrowy tłuszcz, zastępując go masłem, można też poeksperymentować z większą ilością masła i żółtek).



POSIŁKI WYSOKOWĘGLOWODANOWE

Posiłki wysokowęglowodanowe nadające się do spożycia poza domem to przede wszystkim posiłki ze zbóż. Zadbajmy o to, aby były to zboża pełnoziarniste, świeże i w pełni naturalne, po właściwej obróbce kuchennej (mielone, najlepiej w domu, lub odpowiednio długo moczone w wodzie z dodatkiem soku z cytryny, octu jabłkowego lub zakwasu, jeśli mają być gotowane, w celu neutralizacji kwasu fitynowego, który utrudnia absorpcję wartości odżywczych). Takie zboża są lepiej przyswajalne, nie powinny powodować dolegliwości jelitowych (to jednak zawsze należy weryfikować i ewentualnie czasowo eliminować szkodliwe zboża z diety), a ponadto nie prowadzą do tak dużych wzrostów stężenia glukozy we krwi, jak zboża oczyszczone (np. w postaci bułek ze współczesnej pszenicy). Posiłki zbożowe powinny być serwowane z dodatkiem masła lub innego zdrowego tłuszczu, aby zmniejszyć skoki stężenia glukozy we krwi po posiłku. Dobrym rozwiązaniem jest mieszanie mąki zbożowej z mąką z nasion oleistych lub z orzechów, gdyż nasiona i orzechy są pokarmami tłustymi. Mój Chłopczyk, który nie lubi dodatku masła do pieczywa, je w szkole tzw. suchy chleb, ale ten chleb zrobiony jest w 1/3 z nasion słonecznika i lnu. Zadbajmy również o to, aby (w ramach profilaktyki lub leczenia z już istniejącej nadwrażliwości pokarmowej) rotować zboża, tj. podawać poszczególne rodzaje zbóż naprzemiennie, a tym samym robić co najmniej trzydniowe przerwy od danego rodzaju, np. od żyta (wg alergologii, tyle czasu potrzebuje organizm, aby oczyścić się z danego alergenu lub czynnika powodującego nietolerancję). Dobrze jest też pamiętać o trzydniowej przerwie od zbóż w ogóle, poza tym, całkowicie rezygnujemy z serwowania tych zbóż, których dziecko nie akceptuje. Warto też zwrócić uwagę na kaszę gryczaną i mąkę z tej kaszy; gryka, wg kwalifikacji biologicznej nie jest zbożem, nie jest więc spokrewniona z pszenicą, żytem, jęczmieniem, owsem, ryżem, prosem czy kukurydzą i jest bezpieczna przy nietolerancji któregokolwiek z tych zbóż (nie ma ryzyka tzw. reakcji krzyżowych w alergii).

A oto przykłady posiłków wysokowęglowodanowych:

podpłomyki (zob.: http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/PODPLOMYKI.html ) ze starej odmiany pszenicy (kamutu, płaskurki, samopszy);
podpłomyki żytnie;
podpłomyki jęczmienne;
podpłomyki owsiane;
podpłomyki ryżowe;
podpłomyki jaglane;
podpłomyki gryczane (wszystkie rodzaje podpłomyków są pyszne z dodatkiem masła);
chleb z naturalnych zbóż, nasion, orzechów itp., pieczony w domu (zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/CHLEB-PSZENNY-Z-DODATKIEM-LNU-I-SLONECZNIKA.html );
ryż na zimno z solą i oliwą z oliwek (uwaga: ryż musi być świeżo ugotowany; na ziarenkach ryżu obecna jest bakteria Bacillus cereus, która zaczyna się szybko namnażać od godziny do pięciu godzin po ugotowaniu ryżu, nawet w lodówce; gotowanie nie zabija tej bakterii ze względu na bardzo odporne formy przetrwalnikowe; nie powinno się podawać dziecku ryżu ugotowanego poprzedniego dnia, a niemowlętom – po upływie 12 godzin od momentu ugotowania ryżu; Bacillus cereus może prowadzić do zatrucia pokarmowego (źródło: prof. Jonathan Brostoff, Linda Gamlin: „Food allergies and food intolerance”, Healing Arts Press, 2000 r., str. 155);
ryż na ciepło z cebulą podsmażoną na maśle (lub innymi warzywami), solą i przyprawami;
ryż na zimno lub ciepło z dodatkami: suszonymi owocami, duszonymi owocami, nasionami, orzechami, z dodatkiem przypraw korzennych i oleju kokosowego lub oliwy z oliwek;
inne zboża w kombinacjach, jak wyżej: kasza gryczana, kasza jaglana, kasza jęczmienna, nasiona starej pszenicy, nasiona żyta, najlepiej w rotacji wg gustu dziecka;
kukurydza z kolby gotowana lub na surowo (choć dzieci raczej jej nie trawią, co można zauważyć po kupce, ale jeśli tylko smakuje, zdałabym się na wybór dziecka);
musli z płatków owsianych i migdałowych (zob.: http://zdrowedzieci.blox.pl/2014/10/MUSLI.html );
szarlotka jaglana lub szarlotka z innego zboża (zob.:http://zdrowedzieci.blox.pl/2013/09/SZARLOTKA-JAGLANA.html );
inne ciasta i ciasteczka na bazie naturalnych zbóż, jajek lub orzechów i nasion, owoców, miodu i sporej ilości masła.



NAPOJE

W szkole (lub w przedszkolu) najlepiej sprawdza się czysta woda, latem chłodna, ze szklanej butelki, a zimą ciepła, z termosu. Tak jest szybciej i łatwiej. Herbatki ziołowe (z szałwii, rumianku, kopru lub mięty) podaję Dzieciom w domu, na specjalne życzenie. Soków (poza sporadycznie spożywanym bezcukrowym domowym sokiem z czarnej porzeczki lub z malin) nie oferuję, bo uważam, że o wiele zdrowsze są świeże owoce.



Powyższe propozycje posiłków do przedszkola lub szkoły są dobre, pod warunkiem, że zadbamy o to, aby posiłki jedzone w domu były ciepłe. Do takich należą z pewnością pierwsze śniadanie i kolacja. Idealna w tej roli jest zupa jarzynowa lub rosół, z dodatkami (jajka, mięso, ziemniaki, kasza, ryż itp.) lub bez. Sprawdzają się też banany lub jabłka duszone na oleju kokosowym, maśle klarowanym lub oliwie z oliwek z przyprawami korzennymi i innymi dodatkami, jajka w przeróżnej postaci na ciepło, gulasz z warzywami lub kaszą czy ryżem, pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane, kopytka z dodatkiem zieleniny itp., wg wyborów dziecka i tylko w takich ilościach, jakie spożywa z przyjemnością.

Bywa, że jakaś mama pyta mnie, co można podać dziecku do szkoły. Wówczas, gdy mówię o wyżej wymienionych propozycjach, spotykam się z reakcją tego typu: „Och, gdyby tylko moje dziecko jadało to wszystko! Jest takim niejadkiem...”. Wyjaśniam więc, że nie chodzi o to, aby dziecko jadało wszystko. Chodzi o to, aby oferta była bogata, aby dziecko miało z czego wybierać i aby wychwycić zmiany w jego upodobaniach kulinarnych. Dla przykładu powiem, co moje Dzieci jadły w szkole od początku roku szkolnego: Dziewczynka – podpłomyki ze starej odmiany pszenicy lub z żyta lub z owsa (podpłomyki jęczmienne, ryżowe i jaglane nie przypadły jej do gustu) z dodatkiem sporej ilości surowego masła, Chłopczyk – ryż na zimno z solą i dużą ilością oliwy z oliwek (ta duża ilość - na jego własne, wyraźne życzenie) lub chleb ze starej odmiany pszenicy, nasion lnu i słonecznika, bez masła. I tak w kółko, i nic więcej, aż do minionego czwartku: w czwartek Chłopczyk zażyczył sobie tłustego pasztetu z gęsi zamiast chleba, który przestał mu smakować. W związku z tym w piątek jadł cały dzień pasztet naprzemiennie z bananami (w szkole na surowo z cynamonem, a w domu - duszone z olejem kokosowym, również z dodatkiem cynamonu). Pewnie chleb pójdzie w odstawkę na wiele tygodni lub nawet miesięcy, a dla mnie jest to znak, że muszę zrobić zapasy pasztetu i zamrozić je.

Co do stwierdzenia „Moje dziecko jest niejadkiem”: dziecko nie chce jeść, gdy nie może natrafić na pokarm, który w danym momencie jest potrzebny jego organizmowi i gdy jedzenie, które mu serwujemy nie służy mu. „Wybrzydzanie” i zmiany w upodobaniach kulinarnych dziecka, skądinąd trudne dla rodziców, są cenną wskazówką od Natury ułatwiającą utrzymanie dziecka w zdrowiu. Jeśli podążymy za nią, nie zrażając się wysiłkiem, będziemy cieszyć się zdrowiem naszych dzieci."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

HM